Współczesna rola polskich kobiet – dziennikarek na świecie w utrzymywaniu polskości poza granicami Kraju

POLONIJNE DZIENNIKARKI Walczą o polskość piórem, klawiaturą, mikrofonem i kamerą.

Przez wieki zmieniały się kraje i powody, dla których Polacy wyjeżdżali ze swojej Ojczyzny. Na przestrzeni lat zmieniał się także charakter emigracji. Pytanie „emigracja – tragiczna konieczność czy szansa?”, to nadal temat wypracowań szkolnych. Pod samym słowem emigracja kryje się jednak wiele różnych zjawisk. 

Wielu emigrantów doświadcza podwójnej przynależności – choć związani są korzeniami 
z krajem przodków, to budują swoje życie, dom i rodzinę w miejscu, do którego przybyli.

Analiza działalności polonijnej ukazuje, że kluczową rolę w promowaniu polskości poza granicami kraju pełnią głównie kobiety, szczególnie zaangażowane działaczki polonijne. 

Mężczyźni często wyjeżdżają za granicę w poszukiwaniu pracy, podczas gdy emigrujące kobiety borykają się z wyzwaniami związanymi z życiem społecznym i rodzinnym. Stają się ambasadorkami naszych tradycji i opiekunkami duchowej strony rodziny, co z kolei wpływa na społeczeństwo jako całość. Ich zaangażowanie jest kluczowe dla utrzymania tożsamości polskiej w obliczu życia poza granicami kraju.

To kobiety angażują się w nauczanie języka polskiego swoich dzieci i wnuków, aby utrzymać znajomość polskiego języka w rodzinie i zachować komunikację z krajem ojczystym. To kobiety aktywnie uczestniczą w organizacji wydarzeń kulturalnych, takich jak festiwale, wystawy czy koncerty, które promują polską sztukę, muzykę i kulturę wśród lokalnych społeczności. To kobiety odnoszące sukcesy zawodowe przyczyniają się do rozwoju polskiej obecności gospodarczej za granicą.  

Jednego, możemy być pewni – kobiety odgrywają istotną rolę w szerzeniu polskości poza granicami kraju. Pełnią one kluczową rolę w przekazywaniu tradycji rodzinnych, ale także 
w budowaniu tożsamości polskiej w swoich rodzinach, kształtując wartości, tradycje i więzi 
z Polską.

Celem tego opracowania jest ukazanie współczesnej roli polskich dziennikarek w utrzymaniu polskości poza granicami Kraju. Podjęto decyzję o wyborze kobiet o zróżnicowanych historiach migracyjnych, które swoimi działaniami wnoszą istotny wkład w kształtowanie tożsamości polskiej diaspory. Osoby z którymi rozmawiamy pochodzą z różnych zakątków świata i miały różne powody emigracji, ale łączy je jedno: aktywność na rzecz utrzymania polskości wzmocniona ich działalnością dziennikarską.

Dodajemy więc kolejny atrybut kobiet na emigracji – dziennikarki polonijne. 

Przedstawiamy dziennikarki z różnych kontynentów, z różnych krajów: Szwecji, Izraela, Ukrainy, Republiki Południowej Afryki, Kanady, Australii i Irlandii.

DANUTA ZASADA, SZWECJA

Poetka, literatka, kompozytorka, działaczka polonijna, dziennikarka kwartalnika „Polonia Nowa”, członkini Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych

1. Danusiu, jak to się stało, że znalazłaś się na emigracji w Szwecji? 

Na decyzję o wyjeździe do Szwecji wpłynęły głównie względy rodzinne, gdy mąż dostał angaż w firmie polsko-szwedzkiej. Jako specjalista ds. budownictwa, rozpoczął partnerską działalność na rynku szwedzkim. Przez pierwsze dwa lata rodzina funkcjonowała na odległość, spotykając się sporadycznie, co komplikowało życie rodzinne. Mąż sygnalizował potrzebę przeniesienia się do Szwecji, co skutkowało zmianami w edukacji córek, ale zdecydowaliśmy się na kilkuletnią emigrację, widząc 
w tym szansę na życiowe wzbogacenie i rozwinięcie perspektyw.

Zakładaliśmy eksperyment 2-5 letni – tymczasem jesteśmy już 12 lat w Szwecji. Ja byłam zawsze ciekawa świata i ludzi, ich odmienności i ich tradycji, więc wyjazd pozwolił mi zaspokoić tę ciekawość i poszerzyć zakres moich doświadczeń, oraz wzbogacić moją emigrancką twórczość literacką.

2. Powiedz jakie są największe wyzwania i ograniczenia, z jakimi spotykają się polskie kobiety na emigracji? Czy polskie pochodzenie pomaga w odnoszeniu sukcesu za granicą, czy też stanowi przeszkodę? 

Dla mnie największym wyzwaniem było szybkie wkomponowanie się w nowe środowisko, zwłaszcza 
w kontekście nauki języka i komunikacji z lokalną społecznością. Komunikacja, a zatem nauka języka praktycznego i tego bardziej rozbudowanego by wyrazić precyzyjnie to, co chce się powiedzieć to pierwsze wyzwanie. W zależności od tego jak się wyrażamy i jak komunikujemy nie tylko swoje spostrzeżenia, ale i potrzeby, tak postrzegani jesteśmy przez potencjalnych pracodawców czy osoby kluczowe, które otwierają nam kolejne możliwości. 

Kolejnym wyzwaniem jest też zaakceptowanie faktu, że pierwsze miesiące czy lata pracy w trakcie nauki języka będą się wiązać z podejmowaniem prac nieadekwatnych do wykształcenia, czy dotychczasowego stanowiska lub branży, która towarzyszyła nam tuż przed wyjazdem za granicę. Nie wszyscy to potrafią przetransformować i pomimo zaniżonych lotów wzbić się ponad to.

Czy polskie pochodzenie przeszkadza, czy pomaga, to chyba zależy kto o tym decyduje. Pozytywne skojarzenia z Polską, wynikające z osiągnięć takich postaci jak Jan Paweł II czy Maria Skłodowska Curie, mogą pomóc w budowaniu pozytywnego wizerunku. Jednak istnieją również negatywne stereotypy, które wpływają na ogólną opinię o Polakach za granicą. Ostateczna ocena zależy od wielu czynników i może być subiektywna.

Takie akcje jak pomoc polskich strażaków dla szwedzkich jednostek, gdy paliły się w Szwecji ogromne przestrzenie leśne, w dużej mierze ociepliło wizerunek Polski i nas Polaków. 

Natomiast mamy pewne przywary jako społeczeństwo i są środowiska, które za granicą nie są postrzegane tak pozytywnie, a to z kolei wpływa na opinię o nas wszystkich. Trudno więc jednoznacznie odpowiedzieć, bo jest to sytuacja wielowątkowa i zależna od tych czy innych składowych ogólnej opinii o nas jako Polakach.

3. Co robisz, żeby podtrzymać więzi z krajem ojczystym i polskością? Czy interesują Cię bieżące wydarzenia w Polsce? 

Więzi z krajem ojczystym podtrzymuje się dziś o wiele łatwiej niż kiedyś dzięki technologii cyfrowej 
i szerokiemu dostępowi do mediów społecznościowych. Codzienny kontakt z krajem ojczystym jest teraz oczywisty, co pozwala być na bieżąco z wydarzeniami i opiniami bliskich. Wyjeżdżając za granicę, zmienia się perspektywa obserwacji, co pozwala na nowe spojrzenie na Polskę, docenianie jej krajobrazów, kultury i historii. Przyglądamy się bliżej naszym noblistom i znajdujemy dodatkowe perełki literatury, bo zawsze ciągnie wilka do lasu, czyli Polaka do polskości. 

Organizuję wydarzenia propolskie takie jak „Bieg dla Niepodległej” podkreślający ważność święta 
w dniu 11 listopada. Biorę czynny udział w polonijnych wydarzeniach integracyjnych w różnych miastach Szwecji. A czasem w innych krajach, gdzie Polonia chętnie spotyka się ze sobą czując wspólnotę emigracyjną. Jako że jestem współredaktorem „Polonia Nowa” często na łamach tego kwartalnika promuję polskich, młodych wynalazców i ich osiągnięcia w świecie nauki oraz techniki, nowoczesnych technologii. Prezentuję również twórcze, kreatywne postacie na profilu „Inkubator Talentów”, którym administruję na Facebooku. W chwilach, gdy codzienny rozbieg wycisza się nieco piszę polską poezję. Sercem jestem zawsze w Polsce, nawet jeśli nogami gdzieś poza nią.

4. W jaki sposób powinno być przekazywane dziedzictwo kulturowe i język polski dzieciom? Czy widzisz ważność zachowania polskich tradycji w rodzinach polonijnych? 

Myślę, że kluczowe są częste wydarzenia integracyjne, plenerowe i stacjonarne szczególnie właśnie dla dzieci, bo szwedzkich kolegów i koleżanki mają na co dzień w szkołach i przedszkolach. Obcowanie 
z językiem żywym jest bardziej skuteczną nauką właściwego wysławiania się niż czytanie książek, czy oglądanie polskich filmów, czy bajek. Chodzi przecież o dialog. O oderwanie naszych pociech od ekranów komputerowych, tabletowych i komórkowych. O czynne uczestnictwo, które w wolnym czasie daje i rozrywkę, i odmianę od codzienności. Ważne jest celebrowanie świąt i tradycji polskich, co inspiruje dzieci do poczucia wspólnoty. Dbałość o szacunek dla swoich korzeni i sięganie do pokoleń budują stabilne poczucie tożsamości narodowej w naszych pociechach. Natomiast jeśli zechcą wrócić do Polski za jakiś czas, stanowić to będzie solidną podstawę, na której mogą zbudować swoją pozycję w społeczeństwie.

5. Co powiedziałabyś tym, którzy zastanawiają się nad emigracją? 

Emigracja jest wyzwaniem. Sprawdzianem własnych możliwości i umiejętności adaptacyjnych. Nie każdemu udaje się przejść gładko zwłaszcza na początku przez poszczególne etapy tej adaptacji. Trzeba rozważyć wszystkie za i przeciw, bo wyjazd to ogromna zmiana. Wyjście ze znanej sobie strefy komfortu. Nie zawsze poprawa sytuacji materialnej, która bardzo często jest przyczynkiem do decyzji o emigracji, to wystarczająco silny powód, by przetrwać najtrudniejsze momenty. Bez specyficznej filozofii własnej i umiłowania odkrywania świata może okazać się falstartem lub fiaskiem…. a przecież wyobrażamy sobie, że idziemy po sukces.

Na pewno warto spróbować swoich sił. Każdy wyjazd czegoś uczy. Pytanie jest, czy chcemy tę edukację podjąć razem z całym „dobrodziejstwem inwentarza” niedogodności, na które początkowo trzeba dać sobie przyzwolenie. Nieznajomość języka i kłopoty z międzyludzką komunikacją potrafią mocno zdemotywować, a przecież nie chodzi o to, by co chwilę zmieniać decyzję i przy pierwszych niepowodzeniach rezygnować z poczuciem klęski. Podejmujmy wyzwania świadomie. Czytajmy 
o kraju, do którego się wybieramy, zasięgajmy wiadomości od osób, które już tam przebywają. Przygotujmy się na zmiany i ten życiowy czynnik zaskoczenia, który może nas spotkać na obczyźnie. Poznawajmy specyfikę społeczeństwa, w którym chcemy dążyć do lepszych dni. Kiedy już zdecydujemy się na wyjazd i zdołamy zainstalować siebie i swoją rodzinę na logicznych warunkach w nowych parametrach życiowych, to nie zapominajmy o macierzystym kraju i zawsze bądźmy jego najlepszymi ambasadorami. Przez nasze reprezentowanie jego wartości, on sam będzie oceniany tak, 
a nie inaczej. A to jak będzie oceniany z kolei ma bezpośredni wpływ na to, jak my się będziemy czuć z tym, że jesteśmy Polakami, gdziekolwiek życiowe drogi zechcą nas zaprowadzić. 

Emigracja to sztuka kompromisu i kreatywnych decyzji. Wiele uczy.

KAROLINA PRZEWROCKA-ADERETH, IZRAEL

Dziennikarka, redaktor naczelna kwartalnika społeczno-kulturalnego „Kalejdoskop”, stała współpracowniczka „Tygodnika Powszechnego”, członkini Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych

1. Karolino, dlaczego zdecydowałaś się na życie na emigracji? 

Na emigrację do Izraela zdecydowałam się pod wpływem wyborów osobistych – wzięłam ślub 
z Izraelczykiem, którego ośrodkiem życia zawodowego był ojczysty kraj, uznaliśmy więc, że to właśnie tam będzie nam najłatwiej rozpocząć życie rodzinne. Izrael znałam już z wcześniejszych, studenckich wyjazdów. Wiedziałam, że jest to kraj tyleż skomplikowany, co ciekawy, wielowymiarowy i słoneczny. Byłam przygotowana na większość trudów tej emigracji, a także świadoma wyzwań, jakie czekają nasze dwukulturowe, dwureligijne małżeństwo. Wkraczałam na tę ścieżkę z ciekawością i otwartością.

2. Powiedz jakie są największe wyzwania i ograniczenia, z jakimi spotykają się polskie kobiety na emigracji? Czy polskie pochodzenie pomaga w odnoszeniu sukcesu za granicą, czy też stanowi przeszkodę? 

Sądzę, że Polki w Izraelu zawodowo stoją dziś przed takimi samymi wyzwaniami jak Francuzki, Amerykanki, Czeszki czy kobiety z innych krajów. Miałam doświadczenie pracy w środowisku medialnym w grupie osób pochodzących z bardzo różnych krajów i wszystkich obejmowały te same kryteria: zawodowe umiejętności, rzetelność, chęć do pracy – a kraj pochodzenia w żaden sposób nie wpływał na sposób ich traktowania. W środowisku, w którym się znalazłam, pracowało kilka Polek
i wszystkie zajmowały jedne z ważniejszych pozycji w firmie, doceniano ich przygotowanie i ciężką pracę. 

Izrael, z racji swojej specyfiki, na pewno stanowi jednak wyzwanie kulturowe, głównie w sensie prywatnym i rodzinnym. Wyzwaniem dla przyszłych żon Żydów może być kwestia konwersji: tradycyjne rodziny żydowskie zwykle proszą, by przyszła żona – o ile nie posiada korzeni żydowskich – rozważyła konwersję. W Izraelu ten proces jest istotny nie tyle (lub: nie tylko) pod względem religijnym, lecz przede wszystkim społecznym. Widzę to również w praktyce: będąc częścią żydowskiej społeczności kobiecie jest łatwiej odnaleźć się w Izraelu, w meandrach biurokracji, a także jednolicie wychować tam dzieci. Ja nie musiałam stawać przed takim wyborem, gdyż rodzina mojego męża nie jest religijna. Wiem jednak, że jest to czynnik, który potrafi wpływać na życie kobiety w Izraelu.

3. Jakie działania podejmujesz, aby podtrzymać więzi z krajem ojczystym i polskością? Czy interesujesz się bieżącymi wydarzeniami w Polsce?  

Prowadzę w Izraelu polskojęzyczny kwartalnik społeczno-kulturalny – „Kalejdoskop”. Przez jakiś czas uczyłam polskiego w Szkole Polskiej, a także współpracowałam na różnych polach z Instytutem Polskim i Ambasadą RP. Z racji zawodu oczywiście jestem też na bieżąco z wydarzeniami w Polsce.

4. W jaki sposób powinno być przekazywane dziedzictwo kulturowe i język polski dzieciom? Czy widzisz ważność zachowania polskich tradycji w rodzinach polonijnych?

Od momentu narodzin mojego synka przykładałam dużą wagę do języka polskiego. Nasza komunikacja domowa zawsze była dwujęzyczna: ja rozmawiałam z synem po polsku, mój mąż po hebrajsku. Dbałam o częsty kontakt z językiem i polską kulturą, a także z rodziną w Polsce. Dużo czytaliśmy, oglądaliśmy po polsku i przynajmniej 3 razy do roku wyjeżdżaliśmy do Polski na wakacje i święta. Ważna była również polska kultura i święta: nasze świętowanie zawsze obejmowało święta zarówno żydowskie jak i katolickie. Uczymy syna szacunku do obu krajów i kultur, i do traktowania świadomości swojego pochodzenia poważnie. 

Odpowiadając na pytanie: sądzę, że dzieci – to doskonali obserwatorzy – wyczuwają autentyczność, szczerość intencji, a także jej brak. Naśladują nas i idą naszymi śladami w tym, co prawdziwe, co płynie z naszego serca. Dlatego wydaje mi się, że rodzic powinien zastanowić się, co chce dzieciom przekazać, co dla niego jest ważne, i zachowywać się w tym naturalnie. Nie pomogą taktyki nauczania czy zmuszanie do nauki języka. Jeśli coś płynie z serca, to takie będzie też dla dziecka.  

Największą nagrodą w przyjętej przez nas strategii okazała się sytuacja, w której aktualnie się znajdujemy. Wraz z wybuchem wojny w Izraelu 7 października 2023 r. postanowiliśmy wyjechać do Polski, by ochronić dziecko przed zagrożeniem. Syn bez problemu odnalazł się w tak nagle zmienionej rzeczywistości. W kilka dni zaadaptował się w polskim przedszkolu, nie mając żadnej bariery kulturowej i językowej. Dzięki temu udało nam się – w to wierzę – ochronić go przed dodatkową traumą. Możemy też spokojnie decydować o dalszych krokach, nie martwiąc się o jego adaptację.

5. Jakie przesłanie mogłabyś przekazać tym, którzy zastanawiają się nad emigracją? 

Sądzę, że dziś emigracja Polek – porównując do tych historycznych – jest zupełnie inna. Zwykle wyjeżdżamy, bo same tego chcemy, bo tak decydujemy na podstawie wyborów serca czy interesującego miejsca pracy. Nie ma przymusu takiego wyjazdu, co też oznacza, że nie ma przymusu pozostania na emigracji na zawsze. Ułatwienia technologiczne pozwalają być w stałym, bliskim kontakcie z rodziną. Tanie loty umożliwiają częste spotkania. Pandemia – a w naszym przypadku też wojna – pokazały nam jednak, że na wiele tragicznych wydarzeń nie mamy wpływu, i że rozproszenie po świecie ma wielki wpływ na poczucie wspólnoty i bezpieczeństwa. Wszystko ma swoją cenę.

Mimo tego uważam emigrację za jedno z najważniejszych doświadczeń w życiu. Rozwijające, pouczające, poszerzające horyzonty jak żadne inne, pozwalające skonfrontować swoje siły 
i słabości, swoje braki i możliwości
.

Dla mnie emigracja związała się z założeniem dwukulturowej rodziny, co jest fascynującą podróżą samą w sobie. Emigracja to krok warty wysiłku, niezależnie od tego, czy ostatecznie zakończy się powrotem do Polski, czy stałym pobytem poza jej granicami. Ostatecznie przecież, jak głosi jeden z patriotycznych dziecięcych wierszy Michała Rusinka, które niedawno czytałam z synkiem, 

„Ja swój kraj mam przy sobie, Bo gdziekolwiek krok zrobię (…) Zaraz kraj mój wyrasta”

MARIA PYŻ, UKRAINA

Redaktor naczelna Radia Lwów, działaczka polonijna, członkini Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych

1. Marysiu, kiedy mówi się o życiu na obczyźnie, czujesz się emigrantką? 

1. Marysiu, kiedy mówi się o życiu na obczyźnie, czujesz się emigrantką? 

Nigdy nie zdecydowałam się na życie na emigracji i najpewniej nie zdecyduję. Mieszkam we Lwowie. Jestem rodowitą Lwowianką przez duże L z ulicy Łyczakowskiej. Za mnie emigrowała granica, nie tak dawno, bo 78 lat temu. 

Uwielbiam to miasto! Tu da się tworzyć i jak najbardziej żyć. No może nie do końca spokojnie, bo lwowską duszę zawsze gdzieś ciągnie i potrzebne są wieczne niestrudzone pozytywne przygody. 

We Lwowie życie jest piękne, gdzie nie spojrzeć można oko nacieszyć. Lwów ma wyjątkową atmosferę, tu każdy zakątek i rama okienna kryją własną tajemnicę. 

Lwów jest miastem wynalazków i wielkich uczonych, ruchów akademickich, a Polaków można spotkać w wielu miejscach. Są to ludzie sztuki, architektury, piekarze, kierowcy, kolejarze i my wszyscy, którzy kochamy Lwów, bo każdy ma tu swoje miejsce na ziemi. 

2. Powiedz jakie są największe wyzwania i ograniczenia, z jakimi spotykają się polskie kobiety na Ukrainie? Czy polskie pochodzenie pomaga w odnoszeniu sukcesu za granicą, czy też stanowi przeszkodę? 

Wyzwania i ograniczenia kobiety mają takie same jak mężczyźni lub jeszcze mniej. We Lwowie ludzie się uśmiechają, nikt przed kobietą nie wepchnie się przodem. Tu szacunek do kobiet wyczuwa się 
w powietrzu, a starsi mężczyźni na powitanie potrafią w rękę ucałować zgodnie z etykietą. 

Moim zdaniem, lwowskie pochodzenie za granicą pomaga w odniesieniu sukcesu. 

Jeżeli chodzi o Lwów, Polacy są chętnie przyjmowani, tak w kuluarach władzy, jak i na konferencjach dziennikarskich, uczelniach i zwyczajnie po sąsiedzku. Lwów jest miastem, gdzie mieszkańcy, zwłaszcza starsi wiedzą, jak przywitać się z Polakami w święta, pomimo różniącego nas kalendarza, 
i kiedy Polska świętuje Dzień Niepodległości.

3. Powiedz Marysiu co robicie w tym pięknym Lwowie, aby podtrzymać więzi z krajem ojczystym? Czy interesują Cię bieżące wydarzenia w Polsce?  

Od małego dziecka działam na rzecz polskości we Lwowie, podtrzymania kultury polskiej i zachowania polskiego dziedzictwa narodowego na tej ziemi. Pracy jest na lata, trzeba odbudować zniszczenia pozostałe po Związku Radzieckim, utrzymać to co jest obecnie, zadbać o cmentarze, bo przed nami byli tu ludzie i po nas przyjdą, ale niekoniecznie każdy będzie wiedział, że byli tu Polacy, jeżeli nic nie zrobimy. Trzeba utrzymać kościoły w należytym stanie, dlatego że to był jedyny – my to nazywamy ognik, ale taki płomyk języka polskiego w czasach Związku Radzieckiego. Tak samo dwie polskie szkoły, których władzom rosyjskim nie udało się zamknąć i które przetrwały, bo nasi rodzice 
i dziadkowie pojechali protestować do Moskwy.

Trzeba zadbać o młode pokolenie, włączyć ich do jak największej ilości akcji, bo na początku to działa to jako świetna przygoda w czasie szkolnym, a później przeradza się w działania na rzecz narodu polskiego.

4. Jak myślisz, w jaki sposób powinno być przekazywane dziedzictwo kulturowe i język polski dzieciom? Czy widzisz ważność zachowania polskich tradycji w rodzinach polonijnych?

Najważniejsza jest rodzina. Potem szkoła i wszechstronny rozwój, taki jaki staramy się dać naszym dzieciom i zabezpieczamy to w języku ojczystym. Przekazywać dziedzictwo kulturowe we Lwowie to sama przyjemność. Do Lwowa powinny być organizowane wycieczki szkolne z każdego miasta 
i miasteczka, bo dzieci najlepiej uczyć poprzez zaciekawienie, pokazanie i możliwość dotknięcia tego wszystkiego co daje nam Lwów. Od ściany kamienicy pamiętającej Sobieskiego do zapalania zniczy na cmentarzu Obrońców Lwowa, od oddychania lwowskim powietrzem z aromatem kawy do fotografowania się przy największych zabytkach polskiej secesji. 

5. Pięknie opowiadasz o Twoich doświadczeniach, zatem czy masz jakąś radę dla tych co zastanawiają się nad emigracją? 

Nie mam pojęcia. Jestem u siebie. Z dziada pradziada na swojej ziemi. Kocham Lwów i wszystko co 
z nim związane. Mój dom może być przy ulicy Łyczakowskiej, Gródeckiej czy Kościuszki, nieważne, ale ma być we Lwowie. 

Kształćmy nasze dzieci, a jak stwierdziła moja nastoletnia córka, najważniejsza jest pamięć, bo wie, gdzie ma być w pierwszych dniach listopada od momentu, gdy nauczyła się chodzić.

JOANNA MAJKSNER-PIŃSKA, RPA

Dziennikarka kwartalnika społeczno-kulturalnego „Dwukropek”, muzyk-pianistka, działaczka polonijna, członkini Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych

1. Dlaczego zdecydowałaś się na życie na emigracji? 

Gdyby ktoś 34 lata temu powiedział mi, że będę mieszkać poza Polską, to bym mu nie uwierzyła. Ja wcale nie

Gdyby ktoś 34 lata temu powiedział mi, że będę mieszkać poza Polską, to bym mu nie uwierzyła. Ja wcale nie chciałam wyjeżdżać z kraju. 

Mąż dostał dwuletni kontrakt do orkiestry w Kapsztadzie, od lutego 1989 do końca stycznia 1991. Miał jechać sam, ale nie mogliśmy przecież nie wykorzystać takiej okazji. Zmiana klimatu zadziałała, córka przestała chorować, po zakończeniu kontraktu wróciliśmy do Polski, nie zamykając jednak za sobą drzwi. Na szczęście, bo dwa dni po wylądowaniu na Okęciu znów potrzebny był lekarz. Zdecydowaliśmy się więc na kolejny rok w Kapsztadzie. 

A później, no cóż, zamiast kontraktu propozycja stałej posady… i tak już 34 lata mieszkam w RPA.

2. Mieszkasz w Afryce. Jak uważasz, jakie są największe wyzwania i ograniczenia, z jakimi spotykają się polskie kobiety na emigracji właśnie na tym kontynencie? Czy polskie pochodzenie pomaga 
w odnoszeniu sukcesu za granicą, czy też stanowi przeszkodę? 

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo RPA to bardzo specyficzny kraj, w którym obowiązuje pewna hierarchia, tak społeczna, jak i w kwestii zatrudnienia. 

Nie ma w zasadzie znaczenia to, czy jest się „polską kobietą” czy kobietą innej nacji. Istotna jest płeć 
i rasa. Przy czym, rzecz jasna, pozycje na „drabinie” krańcowo się zmieniły po 1994 roku.

Poza tym, tak, jak we wszystkich grupach zawodowych, tak i w mojej (jestem muzykiem-pianistką) istnieje podział na „swoich” i „obcych”. „Swoi”, to potomkowie pierwszych osadników, rdzenni Burowie, „obcy”, to pozostali. „Obcemu” trudno jest wejść w zamknięte środowisko, ale nie jest to niemożliwe.

3. Jakie działania podejmujesz, aby podtrzymać więzi z krajem ojczystym i polskością? Czy interesujesz się bieżącymi wydarzeniami w Polsce?  

Przez dwadzieścia  lat aktywnie działałam w Stowarzyszeniu Polskim w Kapsztadzie. Prowadziłam polską szkołę, teatrzyk amatorski, bibliotekę, organizowałam koncerty i akademie okolicznościowe. W 2009 zakończyłam pracę w organizacji, ale nadal redaguję polskojęzyczny miesięcznik „Dwukropek” i nadal organizuję koncerty. 

W domu mówimy wyłącznie po polsku, córka jest dwujęzyczna i po polsku, i po angielsku mówi i pisze perfekcyjnie. 

Oczywiście, że interesuję się bieżącymi wydarzeniami w Polsce, przecież jestem Polką

4. Joanno widzę, że masz duże doświadczenie w zakresie edukacji na obczyźnie. Jak uważasz, w jaki sposób według Ciebie powinno być przekazywane dziedzictwo kulturowe i język polski dzieciom? Czy należy zachowywać polskie tradycje w rodzinach polonijnych?

Poszanowanie tradycji, polskość, patriotyzm wynosi się z domu, o to wykłócam się na łamach „Dwukropka” od lat. Nie rozumiem, jak można świadomie pozbawiać dziecko naturalnej szansy opanowania języka polskiego.  Znam rodziny, w których kilkuletnie dzieci mówią płynnie w czterech, pięciu językach (niemiecki, francuski, angielski, Afrikaans, Xhosa). Umysł dziecka jest wyjątkowo chłonny, a nie wiadomo, co w życiu może okazać się przydatne. Znajomość języków to bogactwo. Tymczasem wielu rodziców uważa, że skoro osiedlili się w innym kraju, to ich ojczysty język dziecku nie jest już potrzebny. I rodzic – Polak – próbuje rozmawiać z dzieckiem w języku kraju zamieszkania. To jest wyrządzana krzywda temu dziecku.

Nie sposób poznać kulturę kraju, literaturę bez znajomości języka. Tłumaczenie, nawet najlepsze, to już nie to samo. 

Jeśli jedynym związkiem młodego pokolenia z Polską jest (a i to niekoniecznie) Wigilia i wielkanocne święcenie pokarmów, to czarno widzę przyszłość Polonii. 

Nie przekonuje mnie demonstrowanie patriotyzmu przez krakowski strój na dziecku, które po polsku potrafi powiedzieć jedynie „bigos” i „pierogi”.

5. Co chciałabyś przekazać tu i teraz osobom, które rozważają emigrację? Namówiłabyś, czy zniechęciła?

To bardzo osobista i bardzo trudna decyzja. Zamiast przesłania zacytuję Johna Greena:

„Tam dom twój, gdzie serce twoje”.

TERESA SZRAMEK, KANADA

Działaczka polonijna, nauczycielka, redaktorka biuletynu „Myśl”, 

członkini Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych

1. Tereniu, skąd pomysł na Twoją emigrację, co spowodowało, że wyjechałaś z Polski?

To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu i gdybym to tylko ja o tak ważnej sprawie decydowała, nigdy bym nie wyjechała z Polski. Do Kanady wyjechał mój mąż z wizytą do brata. Sprawy rodzinne 
i osobiste spowodowały, że po stabilnym, ułożonym życiu w Polsce musiałam niejako „zaczynać życie od nowa”. Było mi bardzo trudno pogodzić się z tym, że musiałam zostawić w Polsce moją ukochaną pracę w szkole, zrezygnować ze wszystkiego, co dawało mi życiowy spokój i przynosiło satysfakcję.

2. Ciekawi nas jakie są największe wyzwania i ograniczenia, z jakimi spotykają się polskie kobiety na emigracji? Czy polskie pochodzenie pomaga w odnoszeniu sukcesu za granicą, czy też stanowi przeszkodę? 

Moim zdaniem kobiety, nie tylko polskie, mają trudniej w przystosowaniu się do nowej emigracyjnej rzeczywistości. Wynika to z wielu aspektów. To przede wszystkim zderzenie z innym stylem życia, 
z obcością otoczenia, trudnością akceptacji nowych, nieznanych realiów codziennego życia. Polskie pochodzenie nie ma żadnego znaczenia w osiąganiu sukcesów czy przy niepowodzeniach. Wszystko zależy od nas samych, od wytyczenia sobie życiowych celów np.: Kim chcę być? Co chcę osiągnąć? Co muszę zrobić dla siebie i moich bliskich?

3. Jakie działania podejmujesz, aby podtrzymać więzi z krajem ojczystym i polskością? Czy interesujesz się bieżącymi wydarzeniami w Polsce? 

Niemal od początku mojego przyjazdu do Kanady szukałam kontaktu z Polonią. Szczęśliwie dosyć szybko zaczęłam pracować w Polskiej Szkole, która rozpoczęła działalność blisko mojego miejsca zamieszkania. 

Mogę powiedzieć, że ta praca była lekiem na tęsknotę za Krajem, bo to był pośredni kontakt z moją Ojczyzną, mogłam uczyć nie tylko języka polskiego, ale i historii, polskich tradycji i polskiej kultury. 

To najmocniejsza więź, która łączyła z Polską. Móc przekazywać młodemu pokoleniu wiedzę 
o Ojczyźnie. Druga sprawa to organizacje polonijne, gdzie mogę realizować plany związane 
z popularyzowaniem polskości na kanadyjskiej ziemi. Myślę o Związku Polaków w Kanadzie i Związku Nauczycielstwa Polskiego w Kanadzie. 

Oczywiście interesuję się bieżącymi wydarzeniami w Polsce. Jestem Kanadyjką polskiego pochodzenia, ale przede wszystkim czuję się Polką.

4. Kolejne pytanie będzie zapewne bardzo łatwe, bo robisz to na co dzień: jak powinno być przekazywane dziedzictwo kulturowe i język polski dzieciom? Czy widzisz ważność zachowania polskich tradycji w rodzinach polonijnych?

Najważniejszą rolę w przekazywaniu polskiego dziedzictwa kulturowego spełnia rodzina, a dopiero potem polska szkoła oraz różne polskie centra kultury, gdzie działają polonijne organizacje opiekujące się harcerzami, zespołami tanecznymi, chórami, polskimi teatrzykami dla dzieci.

Ale rodzinny dom jest najważniejszy. Mnie, długoletnią nauczycielkę języka polskiego najbardziej cieszy to, że spotykam moich dorosłych już uczniów ze swoimi dziećmi, którzy dziękują za polską szkołę i chwalą się, że ich pociechy też uczęszczają do polskich szkół. 

To napawa dumą i myślę, że o zachowanie polskości możemy być spokojni. 

5. Jako długoletni nauczyciel i dziennikarz, na pewno byś chciała przekazać jakieś przesłanie naszym czytelnikom, którzy zastanawiają się nad emigracją?

Decyzja o emigracji jest indywidualną sprawą każdego, kto taką możliwość rozważa. Dlatego trudno mi przekazywać ogólne przesłanie. 

Emigracja niesie za sobą ogrom odpowiedzialności, 
a jeszcze więcej wyzwań i trudności do ich pokonywania.

BOGUMIŁA FILIP, AUSTRALIA

Działaczka społeczna, redaktorka portalu „Obiektyw Polonijny”, 
założycielka, dyrektorka i reżyserka Teatru Muzycznego, członkini Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych

1. Bogusiu, powiedz jak to się stało, że zdecydowałaś się na życie na emigracji? 

W Australii przebywam od 1994 roku, dołączając jako ostatnia do mojej rodziny. Na emigracji skupiłam się głównie na działalnościzwiązanej z Polonią, od początku był i jest to dla mnie priorytet. Uważam, że wspieranie się nawzajem na obczyźnie jest niezwykleistotne.

Na co dzień zajmuję się organizacją działalności zespołów muzycznych, inscenizacjami teatralnymi oraz fotografią. Jestem dyrektorem w Teatrze Muzycznym. Cieszę się, że mogę przyczynić się do promowania kultury polskiej i tworzenia silnych więzi społecznych w tym przyjaznym dla nas kraju. Jestem dumna z bogatego dorobku, który udało mi się osiągnąć w kręgach polonijnych.

Australia podoba mi się nie tylko ze względu na piękno krajobrazów, ale także ze względu na serdeczność ludzi. Uśmiechnięci mieszkańcy tworzą wyjątkową atmosferę. 

2. Powiedz jakie są największe wyzwania i ograniczenia, z jakimi spotykają się polskie kobiety 
w Australii? Czy polskie pochodzenie pomaga w odnoszeniu sukcesu za granicą, czy też stanowi przeszkodę? 

Głównym wyzwaniem jest opanowanie języka angielskiego, brak jego znajomości jest kluczowym ograniczeniem. Jednakże, po zdobyciu tej umiejętności, nasi rodacy odnoszą sukcesy w różnorodnych dziedzinach. Pochodzenie polskie nie jest ani atutem, ani przeszkodą dla osiągnięć.

3. Jakie działania podejmujesz, aby podtrzymać więzi z krajem ojczystym i polskością? Czy interesujesz się bieżącymi wydarzeniami w Polsce? 

Nigdy nie zapomnimy naszego ojczystego języka polskiego i zawsze na bieżąco śledzimy wydarzenia w Polsce. Regularnie odwiedzam Polskę, zazwyczaj co roku. Jednym słowem – polskość stanowi dla nas niezmiernie istotny element tożsamości mojej rodziny.

4. W jaki sposób powinno być przekazywane dziedzictwo kulturowe i język polski dzieciom? Czy widzisz ważność zachowania polskich tradycji w rodzinach polonijnych? 

Ogromne znaczenie przywiązywane jest do przekazywania dziedzictwa kulturowego i języka polskiego naszym dzieciom, które, choć urodzone w Australii, aktywnie uczestniczą w polonijnych wydarzeniach. Wspólnie z innymi rodzinami polonijnymi dbamy o zachowanie tożsamości narodowej, celebrując tradycyjne polskie święta oraz uczestnicząc w różnorodnych uroczystościach związanych z naszą historią.

To dla nas nie tylko sposób na utrzymanie żywej więzi z Ojczyzną, ale także na budowanie wspólnoty, w której nasze dzieci mogą rozwijać poczucie tożsamości i dumy z polskiego dziedzictwa. Pomimo odległości od Polski, starannie przechowujemy i przekazujemy kolejnym pokoleniom naszą bogatą kulturę, tworząc most łączący nas z krajem. W ten sposób, nawet w odległym zakątku Australii, polskość jest dla nas nieodłącznym elementem naszego życia.

5. Jakie przesłanie mogłabyś przekazać tym, którzy zastanawiają się nad emigracją? 

Często, gdy ludzie myślą o Australii, pierwszą myślą jest konieczność nauki języka angielskiego. 

Niech Cię to nie zaskakuje – to zrozumiałe, że jest to kluczowa umiejętność w nowym otoczeniu. 

Niemniej jednak, w naszych społecznościach polskich zawsze znajdziesz serdeczne przyjęcie 
i wsparcie. Nasze kluby to nie tylko miejsca, gdzie celebrujemy polską kulturę, ale również miejsca do nawiązywania nowych przyjaźni i dzielenia się doświadczeniem życia w Australii.

Odkryjesz, że Polonia australijska jest jak wielka rodzina, gotowa wesprzeć Cię w adaptacji w nowym środowisku. Niech więc myśl o nauce angielskiego stanie się jednym z wielu fascynujących etapów Twojej przygody w Australii. Pamiętaj również, że możesz zawsze liczyć na życzliwość członków naszych polskich klubów, którzy będą dla Ciebie nieocenionym wsparciem.

EWA IKWANTY, IRLANDIA

Działaczka polonijna, przez długie lata związana z organizacją Together Razem, redaktor naczelna magazynu „PoPolsku”, członkini Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych

1. Ewo, skąd pomysł na wyjazd z Polski? 

Historie wielu Polaków, którzy podjęli decyzję o emigracji do Irlandii, często podążają podobnymi ścieżkami. Wielu z nas, tak jak to było w naszym przypadku, kierowała się przede wszystkim motywacjami ekonomicznymi. Brak pieniędzy był 17 lat temu głównym czynnikiem skłaniającym nas do podjęcia decyzji o wyjeździe. Najpierw wyjechał mąż, a ponieważ nie wyobrażaliśmy sobie życia na odległość po roku dołączyłam ja z dziećmi.

W czasie, kiedy my zdecydowaliśmy się na wyjazd, emigracja do Irlandii stanowiła szansę na poprawę standardu życia. My liczyliśmy również na zdobycie doświadczenia zawodowego w dynamicznym otoczeniu, a także rozwijanie umiejętności językowych. 

Prawdę mówiąc zawsze chciałam mieszkać za granicą. Mieszkanie w odmiennym kulturowo kraju to okazja do zdobycia nowych perspektyw i wzbogacenia poprzez integrację z różnorodnym społeczeństwem.

To fascynujące, że każda historia emigracyjna jest unikalna, a motywy wyjazdu różnią się w zależności od indywidualnych doświadczeń i potrzeb.

2. Jak myślisz, jakie są największe wyzwania i ograniczenia z jakimi borykają się polskie kobiety za granicą? Czy Polce jest łatwiej czy trudniej w odniesieniu sukcesu na obczyźnie?

W codziennym życiu w Irlandii jednym z największych wyzwań, z jakimi się borykamy, jest oczywiście bariera językowa – dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn. Nawet jeśli posiadamy pewną znajomość angielskiego przed wyjazdem to rzeczywistość w nowym otoczeniu zawsze przynosi ze sobą pewne trudności związane 
z komunikacją. Niewątpliwie nauka języka staje się priorytetem, aby móc sprawnie funkcjonować 
w społeczeństwie, znaleźć zatrudnienie i nawiązać nowe relacje.

Ponadto, życie na emigracji, zwłaszcza z dala od rodziny i przyjaciół, jest poważnym wyzwaniem emocjonalnym. W Polsce zawsze mogliśmy liczyć na wsparcie babć, cioć, wujków i bliskich znajomych, którzy zawsze byli gotowi pomóc, zwłaszcza w kwestiach związanych z opieką nad dziećmi. W Irlandii staliśmy się samodzielnymi jednostkami, zależnymi głównie od siebie nawzajem. 

Kobiety, które nie pracują czują się samotne i wyobcowane, często dodatkowo zależne ekonomicznie od męża.  Nie wszystkie potrafią sobie z tym poradzić, zwłaszcza jeśli w Polsce były aktywne zawodowo 
i niezależne finansowo.

Moim zdaniem polskie pochodzenie, niezależnie od płci, choć może nie zawsze, wpływa na nasze doświadczenia jako emigrantów. Nie jest przeszkodą czy pomocą; raczej stanowi jeden z elementów definiujących naszą tożsamość w obcym kraju. Tak jak inni emigranci, musimy stawić czoła różnym wyzwaniom, takim jak dostosowanie dyplomów do miejscowych przepisów czy poszukiwanie możliwości praktykowania wyuczonego zawodu. To proces, który wymaga czasu, cierpliwości i determinacji.

3. Opowiedz z czym wiąże się Twoja działalność polonijna? Czy jesteś na bieżąco z tym co dzieje się 
w Polsce?

Moja praca na rzecz Polonii stanowi dla mnie nie tylko obowiązek, ale również pasję. Uwielbiam angażować się w różnorodne działania mające na celu promowanie polskiej kultury i tradycji. Wierzę, że dzięki tym wysiłkom możemy budować mosty między naszymi dwoma narodami i tworzyć atmosferę zrozumienia 
i szacunku.

Regularnie organizujemy spotkania, podczas których dzielimy się naszymi doświadczeniami z życia w Polsce, prezentujemy tradycyjne potrawy, a także uczymy naszych irlandzkich przyjaciół podstaw polskiego języka. Staramy się, aby te chwile były nie tylko okazją do nauki, ale także do wzajemnego zbliżenia i budowania przyjaźni.

Nie zapominamy również o naszych korzeniach, regularnie odwiedzając rodzinę w Polsce. To ważny element naszego życia, który pomaga nam utrzymać silne więzi z kulturą i tradycjami naszego kraju. Przeżywamy święta rodzinne, uczestniczymy w ważnych wydarzeniach i dzielimy się tymi doświadczeniami z naszymi irlandzkimi przyjaciółmi, tworząc tym samym unikalną atmosferę wspólnoty i zrozumienia.

Dla mnie praca na rzecz Polonii to nie tylko zachowanie polskości na co dzień, ale również budowanie mostów porozumienia między narodami. Integracja kulturowa pozwala nam czerpać z bogactwa różnorodności 
i wspólnie tworzyć otwartą i przyjazną przestrzeń dla wszystkich.

Bieżące wydarzenia w Polsce są dla mnie bardzo ważne. Lubię wiedzieć co dzieje się w kraju nad Wisłą, tam mieszkają moi najbliżsi i tam jest moja Ojczyzna…. Razem z mężem śledzimy informacje, uczestniczymy 
w dyskusjach i angażujemy się w różnorodne inicjatywy, które wspierają rozwój naszego kraju. Czujemy się związani z Polską nie tylko emocjonalnie, ale również poprzez aktywny udział w życiu społecznym 
i kulturalnym Polonii.

4. W jaki sposób powinno być przekazywane dziedzictwo kulturowe i język polski dzieciom? Czy widzisz ważność zachowania polskich tradycji w rodzinach polonijnych? 

Przekazywanie tradycji jest fundamentem zaangażowania w utrzymanie polskości w obcym kraju.  Moim zdaniem kluczowe zadanie ma tutaj rodzina. Podarowanie dziecku umiejętności porozumiewania się w języku ojczystym to chyba najpiękniejszy dar. To nie tylko sposób na zachowanie naszych korzeni, ale także budowanie silnych więzi z krajem, którego jesteśmy częścią. 

Ważne jest również pielęgnowanie tradycji i uczestnictwo w różnorodnych wydarzeniach organizowanych przez lokalną Polonię. Dla wszystkich to szansa poczucia się częścią wspólnoty opartej na wspólnych wartościach i doświadczeniach.

Oczywiście polskie szkoły są również niezwykle wartościowymi miejscami, gdzie przekazywane są nie tylko językowe umiejętności, ale także wartości kulturowe i historyczne. Wierzę, że edukacja w polskim duchu pomaga kształtować tożsamość i świadomość kulturową młodego pokolenia, umożliwiając im zrozumienie swojego dziedzictwa i korzeni.

Przekazywanie tradycji i budowanie więzi z krajem to dla mnie nie tylko ważne zadanie, lecz także przyjemność i duma z bycia częścią wspólnoty, która czerpie siłę z zachowania swojej tożsamości w  obcym kraju.

5. Co byś powiedziała komuś kto właśnie zastanawia się nad emigracją? 

Jeśli rozważasz zmiany w swoim życiu, zalecam głębokie zastanowienie się nad nimi i po prostu poszukanie informacji w Internecie. Jak to mówią Irlandczycy „Po drugiej stronie płotu trawa jest zawsze bardziej zielona” – czyli „Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”.  Warto zatem zweryfikować swoje wyobrażenia o danym miejscu najlepiej z osobami, które już tam są i znają szarą rzeczywistość danego kraju…. Dać sobie czas na refleksję, odsunąć się od codziennego zamieszania i może chociaż na chwilę zanurzyć się w nowym otoczeniu. Często właśnie odległość i nowe doświadczenia pozwalają spojrzeć na sytuację z innej perspektywy.

Po prostu wyjedź na chwilę, pooddychać powietrzem innego miejsca, zanurz się w nowej atmosferze. Po powrocie, będąc bardziej świadomym i otwartym na różnorodność, podejmowanie decyzji staje się bardziej przemyślane i łatwiejsze. Życie to niepowtarzalna szansa. Ważne jest, aby z niego korzystać pełnymi garściami. Natomiast decyzje, które wywracają świat do góry nogami – a taka jest właśnie decyzja o emigracji – należy podejmować świadomie i z pełnym zrozumieniem konsekwencji.

Działalność polonijnych dziennikarek stanowi potężny wkład 
w utrzymanie polskiego dziedzictwa na arenie międzynarodowej

Siedem kobiet, dziennikarek polonijnych podzieliło się z nami swoimi przemyśleniami, za co im serdecznie dziękujemy.

Każda historia jest indywidualna, a podejście do polskości w życiu poza Polską jest zależne od wielu czynników, takich jak: miejsce zamieszkania, osobiste doświadczenia, wartości i pochodzenie społeczne. Inne są doświadczenia kobiet, które z takich czy innych powodów znalazły się na emigracji, a inne kobiet, które znalazły się poza granicami Polski na skutek powojennego przesunięcia granic.

Przyglądając się wybranym postaciom, zauważamy, że kobiety te aktywnie angażują się w nauczanie języka polskiego. Ich celem jest nie tylko przekazanie kompetencji językowych kolejnym pokoleniom, ale także utrzymanie więzi z krajem. Dlatego też, piszą, publikują, nagrywają audycje, redagują 
i fotografują, przekazując aktualną kronikę wydarzeń w języku ojczystym zarówno dla tych przebywających w Polsce, jak i dla tych, którzy posługują się polskim za granicą. 

Dzięki ich staraniom polszczyzna pozostaje żywa, a polskie korzenie są pielęgnowane z pokolenia na pokolenie. Ich wysiłki są nieocenione dla budowania wspólnoty polskiej za granicą i utrzymania więzi z Ojczyzną.

Polonijna działalność dziennikarska kobiet jest ich wartością dodaną.

Bez trudu można także zauważyć zmianę w podejściu do kwestii emigracji. Dzisiaj to słowo nie kojarzy się z ucieczką z kraju czy to ze względów politycznych czy ekonomicznych. Jest to bardziej splot różnych wydarzeń i okoliczności z opcją możliwości powrotu do Polski.

Zamykając nasze wywiady z niezwykłymi dziennikarkami polonijnymi, pragnę zacytować słowa Elizy Sarnackiej-Mahoney, polonijnej dziennikarki i pisarki:

„Nie czuję się emigrantką. Czuję się Polką mieszkającą poza granicami kraju.”

To wybrzmiewa właśnie w wywiadach z naszymi dziennikarkami, które utrzymując związek z Polską czują się Polkami w swoich krajach zamieszkania.

Wywiady przeprowadziła Teresa Sygnarek

prezes Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych.

Październik 2023 r.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *