Musieliśmy uciekać z Białorusi

rozmowa z dziennikarzami Iness-Todryk Pisalnik i Andrzejem Pisalnikiem

Polonia Nowa: W Grodnie prowadziliście aktywną działalność dziennikarską skierowaną do polskiej społeczności na Białorusi.

Iness Todryk-Pisalnik:  Nasza działalność dziennikarska od wielu lat jest związana z mediami Związku Polaków na Białorusi. Najpierw byliśmy zwykłymi redaktorami organu prasowego ZPB – gazety „Głos znad Niemna”, a potem, po wyborze na prezesa ZPB Andżeliki Borys w 2005 roku, mój mąż Andrzej objął funkcję redaktora naczelnego „Głosu znad Niemna”, który jednak po czterech numerach, wydanych przez niego, został przejęty przez władze Białorusi i stworzony został reżimowy Związek Polaków na Białorusi pod auspicjami KGB. ZPB na czele
z Andżeliką Borys musiał w tym samym czasie zejść do podzie-mia i zacząć prowadzić swoją działalność nielegalnie z punktu widzenia białoruskich władz. Żeby zachować na Białorusi niezależne od reżimu Łukaszenki polskie słowo drukowane, Andrzej przy wsparciu znajomych dziennikarzy w Polsce, zaczął organizować wydawanie „Głosu znad Niemna na uchodźstwie”. Był to druk nielegalny z punktu widzenia władz Białorusi.

Z czasem wydawania „Głosu znad Niemna na uchodźstwie” podjęła się Fundacja Wolność i Demokracja, założona przez Michała Dworczyka, aby wspierać Polaków na Białorusi, walczących o swoje prawa. W różnych okresach istnienia gazety, redagowana ona była przez różnych redaktorów. Z czasem niezależny ZPB założył witrynę internetową, którą tworzyłam we współpracy ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska”. W roku 2013 Andrzej przy pomocy Fundacji WiD stworzył dla ZPB nowy portal internetowy Znadniemna.pl, którego redagowania się podjął. Ja w tym czasie objęłam funkcję redaktor naczelnej „Głosu znad Niemna na uchodźstwie”. Oprócz tego ZPB wydaje także czasopismo „Magazyn Polski na uchodźstwie” (przed 2005 rokiem – „Magazyn Polski”), którego redaktorem naczelnym od 2005 roku był nasz więziony przez reżim Łukaszenki kolega Andrzej Poczobut.  Obecnie ja pozostaję redaktor naczelną „Głosu znad Niemna na uchodźstwie”, który ukazuje się w wersji pdf, dostępnej na portalu Kresy24.pl, wydawanym przez Fundację WiD. Andrzej zaś redaguje portal glosznadniemna.pl. Jest to tak zwane „lusterko” portalu Znadniemna.pl, założone po zablokowaniu podstawowego adresu przez władze białoruskie, które uznały Znadniemna.pl za medium ekstremistyczne. Media ZPB nie posiadają samodzielnej osobowości prawnej i podmiotowości. Są mediami zależnymi od Związku Polaków na Białorusi. Ich redaktorów zatwierdza Rada Naczelna ZPB. 

PN: I przyszedł taki moment, kiedy nagle musieliście podjąć decyzję o ucieczce z Białorusi… 

Iness Todryk-Pisalnik: Pod koniec marca 2021 roku władze białoruskie aresztowały kilku działaczy ZPB: prezes An-dżelikę Borys, Andrzeja Poczobuta, Irenę Biernacką oraz Marinę Tiszkowską, a wcześniej – niezwiązaną z ZPB polską działaczkę
z Brześcia Annę Paniszewą. Andrzej, będący nie tylko redaktorem portalu Znadniemna.pl, lecz także rzecznikiem ZPB, aktywnie informował opinię publiczną na Białorusi, w Polsce i na świecie o represjach, jakie spadły na działaczy polskiej mniejszości w kraju, rządzonym przez Łukaszenkę.  W połowie kwietnia prokurator Grodna wezwał Andrzeja jako rzecznika ZPB, aby wręczyć mu oficjalne ostrzeżenie, iż ma zaprzestać „szkalowania” dobrego imienia Białorusi w mediach. Jako dowód rzekomego „szkalowania” przedstawiono fragmenty wystąpień Andrzeja na różnych antenach Polskiego Radia. Złamanie ostrzeżenia groziło pociągnięciem do odpowiedzialności karnej na podstawie ta-kich samych zarzutów, jakie postawiono Andrzejowi Poczobutowi. Nazajutrz po otrzymaniu przez Andrzeja ostrzeżenia prokuratorskiego w naszym mieszkaniu pojawili ludzie
w czarnych mundurach uzbrojeni w „kałasznikowy”. Kazali nam ubierać się i wychodzić, gdyż mają zawieźć nas na przesłuchanie w centrali Komitetu Śledczego w Mińsku. Musieliśmy zostawić w domu samego jedenastoletniego synka, którego uzbrojeni funkcjonariusze nie pozwolili zawieźć do krewnych. Podczas przesłuchania w Komitecie Śledczym niedwuznacznie dawano nam do zrozumienia, iż możemy trafić do aresztu i podzielić los naszych więzionych już kolegów, a państwo białoruskie zadba tymczasem o to, aby naszego synek został wychowany na białoruskiego patriotę. 

Kiedy nas przesłuchiwano, świętej pamięci Włodek Pac, będący wówczas korespondentem Polskiego Radia na Białorusi, poinformowany wcześniej telefonicznie przez Andrzeja, nadał wiadomość o naszym zatrzymaniu. W Parlamencie Europejskim tymczasem zasiadała komisja ds. Białorusi, której przewodniczył eurodeputowany Robert Biedroń. Odczytał on wysłany wcześniej przez Andrzeja list do członków komisji z zarysem antypolskich represji na Białorusi. 

Prawdopodobnie tylko dzięki rozgłosowi w mediach oraz na forum Parlamentu Europejskiego śledczy nie zdecydowali się wówczas nas aresztować. Wróciliśmy późnym wieczorem do domu i podjęliśmy dyskretnie konsultacje z polskim konsulem w Grodnie. Dyplomata uważał, że grozi nam uwięzienie i po naradzie z Ambasadą przekonywał, że musimy wyjechać z Białorusi. Mieliśmy na wszystko – na załatwienie pilnych spraw oraz pako-wanie rzeczy – tylko jeden dzień. Razem mogliśmy zabrać trzy walizki, gdyż Fundacja Wolność i Demokracja wykupiła dla nas i naszego synka Marcinka trzy  bilety na lot z Mińska do Warszawy na 17 kwietnia. Na lotnisko zostaliśmy zawiezieni przez konsula i odprowadzeni do odprawy przez niego i jego kolegę z Ambasady – radcę Marcina Wojciechowskiego. W Warszawie przywitał nas na lotnisku minister Jan Dziedziczak oraz koledzy z Fundacji Wolność i Demokracja. Po krótkiej pauzie wznowiliśmy działalność portalu, żeby kontynuować misję informowania opinii publicznej o sytuacji Polaków na Białorusi.  Nasze starania zostały „docenione” przez reżim Łukaszenki, który dwukrotnie uznał wydawane przez nas media – najpierw portal Znadniemna.pl, a potem także jego „lusterko” Glosznadniemna.pl – za media ekstremistyczne.

PN: Trudno to sobie wyobrazić, znaleźć się w nowym kraju, z kil-koma walizkami, bez mieszkania, bez środków do utrzymania. Kto Wam udzielił pomocy?… 

Andrzej Pisalnik: W Polsce trzeba było przede wszystkim znaleźć jakieś lokum do zamieszkania. Propozycję zapewnienia nam lokum złożył w imieniu prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, jego zastępca Marcin Skwierawski. Załatwił też szkołę dla Marcinka. Rzecz w tym, iż Związek Polaków na Białorusi przez lata współpracował z Urzędem Miasta Sopotu i samorządowcy regularnie odwiedzali nas na Białorusi. Jacek Karnowski, gdy tylko usłyszał w mediach historię naszej ucieczki, wyciągnął do nas pomocną dłoń. Z wdzięcznością przyjęliśmy tę pomoc i po kilku miesiącach mieszkania w lokalach o różnym standardzie, otrzymaliśmy komunalne mieszkanie, które odremontowaliśmy, wyposażyliśmy i w nim teraz mieszkamy. 

Wsparciem była także współpraca z Fundacją Wolność i Demokracja, z którą do dzisiaj realizujemy projekt medialny, tworząc media ZPB na uchodźstwie. 

PN: Jak wygląda obecnie Wasze życie… 

Andrzej Pisalnik: Nasz synek Marcinek szybko odnalazł się w nowej rzeczywistości. W szkole jest prymusem, ma świadectwo ukończenia piątej klasy z czerwonym paskiem i nawet zdobył dyplom za zajęcie 2 miejsca w swojej kategorii wiekowej w kon-kursie recytatorskim miasta Sopotu. Co się tyczy nas – redagujemy „Głos znad Niemna na uchodź-stwie” oraz portal Glosznadniemna.pl. Pracujemy w domu, starając się utrzymywać zdalnie kontakt z informatorami na Białorusi, dzięki którym wiemy, jak wygląda bieżąca sytuacja w kraju, do którego, jak na razie nie mamy możliwości powrotu. 

PN: Światowe Stowarzyszenie Mediów Polonijnych podejmuje od dwóch lat działania mające na celu wspieranie uwięzionego przez reżim białoruski dziennikarza Andrzeja Poczobuta, ale to właśnie Wy działacie niezwykle aktyw-nie w Polsce na rzecz jego uwolnienia… 

Andrzej Pisalnik: Andrzej Poczobut pozostaje ostatnim działaczem ZPB, więzionym przez reżim Łukaszenki. Jeszcze przed wydaniem na niego drakońskiego, niczym nie uzasadnionego, wyroku ośmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze organizowaliśmy we współpracy z władzami miasta Sopotu pikiety solidarności w Sopocie, w każdą miesięcznicę uwięzienia Andrzeja Poczobuta. Robiliśmy to także w Gdańsku wspólnie z Fundacją Łączy nas Polska, której prezesuje Natalia Nitek-Płażyńska, żona posła na Sejm RP Kacpra Płażyńskiego. Te akcje miały zawsze rozgłos w mediach lokalnych oraz ogólnopolskich. W styczniu tego roku w Sejmie odbył się wernisaż wystawy pt. „Andrzej Poczobut. Prześladowany za Polskość”. Jesteśmy pomysłodawcami i autorami tej wystawy, która powstała dzięki wsparciu ze strony Fundacji Wolność i Demokracja. Wystawa ta jest dostępna do pobrania na naszym portalu. Zachęcamy polonijne społeczności na całym świecie do jej pobierania, drukowania i pokazywania w krajach zamieszkania.

PN: Andrzejowi Poczobutowi postawiono takie same nierealne za-rzuty jak przewodniczącej Związku Polaków na Białorusi Andżelice Borys. Po przeszło roku pobytu w areszcie Borys została zwolniona i reżim cofnął postawione jej „z powodu braku znamion przestępstwa”. Tymczasem Poczobut po dwóch latach w areszcie został skazany na osiem lat więzienia w kolonii karnej, dwa miesiące przed decyzją reżimu w sprawie Borys.. Czy Waszym zdaniem jest szansa, że reżim może uwolnić Poczobuta na takich samych zasadach jakie zastosował wobec Borys?..

Andrzej Pisalnik: To, co stało się z Andżeliką Borys pozostaje w dużej mierze zagadką. Wiemy, że pani prezes po uwol-nieniu z więzienia odwiedzała Polskę. Jednak wciąż nie zostały obalone tezy, wygłoszone przez białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenkę o tym, że „nikomu nie odda Andżeliki Borys”, gdyż „jest Polką, ale jest moją Polką, naszą Polką” i że podjęła już decyzję, że nie zamieszka w Polsce. Co dotyczy Andrzeja Poczobuta, wszystko wskazuje na to, że Andrzej zajął twarde bezkompromisowe stanowisko względem reżimu Łukaszenki i nikomu nie pozwala, aby działał w jego imieniu. Tyle wiemy i tak postrzegamy sytuację. A wyciąganiem wniosków niech zajmą się niezależni obserwato-rzy.

PN: Jak odbieracie rozwój sytuacji na Białorusi i co moglibyście nam, Polonii poradzić w jaki sposób możemy wspierać Was i osoby represjonowane i uwięzione przez reżim.

Andrzej Pisalnik: Białoruś pod rządami Aleksandra Łukaszenki stała się kolonią Rosji. Proces wchłaniania Białorusi przez wschodniego sąsiada znacznie przyśpieszył po rozpoczęciu przez Rosję w lutym 2022 roku ostrej fazy wojny z Ukrainą. Wojny, która się toczy, przypomnijmy, od 2014 roku, kiedy Rosja zajęła ukraiński Krym oraz część Donbasu. Reżim, panujący na Białorusi, jest reżimem całkowicie kontrolowanym przez Kreml i nawet odejście od władzy Łuka-szenki z przyczyn zdrowotnych czy innych, tego nie zmieni. Białoruś może dostać szansę wybicia się na prawdziwą niepodległość tylko pod warunkiem, że Ukraina zwycięży w wojnie z imperialną Rosją. Wspierajmy zatem solidarnie Ukrainę w jej walce z agresorem.

Z Iness Todryk-Pisalnik i Andrzejem Pisalnikiem 

rozmawiała TERESA SYGNAREK

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *